Fundacja Pasja

Adopcja realna Mruczusia

Moc przyjaźni!

ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA!






Dzienne pokrycie posiłków
5 zł


Dzienne utrzymanie
10 zł


Miesięczne utrzymanie
300 zł


Przekaż dowolną darowiznę:




Możesz dokonać darowizny  wpisując w tytule przelewu np. "Kocurek"na numer konta:
Swift/Bic: BPKOPLPW IBAN:
PL: 72 1020 5242 0000 2302 0453 8427

Adopcja Mruczusia

Historia kocurka Mruczusia…

Jak każde dwutygodniowe dziecko, jest bezbronny. Jak każde dwutygodniowe maleństwo, wciąż uparcie, aż do rozpaczy szuka zapachu i dotyku swej matki, ale niestety, on już nigdy jej nie znajdzie.

Zamiast troski w każdym dotyku, został mu tylko chłód chodnika. Zamiast uczuć, spojrzenia przypadkowych osób, które może by go wzięły, ale nie teraz, nie w tej sytuacji… Pomimo swego pisku i rozpaczliwego miauczenia, wciąż sam siedzi na chodniku – i z niepokojem i pragnieniem czeka – na jakąkolwiek chwilę, by ktoś wreszcie pozwolił napić się mleka, ukoił bolący brzuszek z głodu, powycierał puchatą sierść, tak jak zrobiłaby to jego opiekuńcza matka.

Małemu Kocurkowi odebrano wszystko – został on wyrzucony na bruk. Został rozdzielony z matką, której tak mocno potrzebuje – jakim potworem musiał być ten człowiek, który celowo zrobił tak potworną krzywdę temu bezbronnemu maleństwu? Musiał to być potwór bez uczuć, którego jak nic, cieszy krzywda zwierząt. W sytuacji, którą stworzył, wyrzucając to maleństwo, skrzywdził nie tylko je, ale i jego matkę, bo która matka, nie przeżywa nagłego zniknięcia swojego dziecka?

On wciąż krzyczał swym kocim głosem. Wciąż wołał, by ktoś zwrócił na niego uwagę. Nie wiedział gdzie iść, ale pomimo tego i głodu i zmęczenia, wciąż próbował dążyć przed siebie… W jego serduszku był smutek. Bo spotkało go ogromne nieszczęście, które w każdym momencie mogło skończyć jego młodziutkie życie, bo choć oprawca wyrzucił go na chodnik, gdzie szansa na czyjąś pomoc jest o wiele większa niż gdzieś w lesie czy rowie, to i na tym chodniku na tak bezbronną i maluteńką istotę w każdej chwili czeka śmierć.

Dostaliśmy temat z błagalną prośbą o pomoc temu Kocurkowi- kobieta się nad nim zlitowała, ale nie mogła go wziąć do siebie. I choć trudno w tę całą sytuację uwierzyć, jest ona prawdą i potwierdzeniem tego, że człowiek z premedytacją wyrządza krzywdę nawet tym najbardziej bezbronnym. Na różne sposoby, często bardzo barbarzyńskie – czy taki los spotkał maluszka dlatego, że byłby on przeszkodą do spokojnych wakacji?

Byliśmy zrozpaczeni. Wciąż jesteśmy. Bo widzimy, jak to maleństwo pragnie swej matki- jej miłości i opieki. Wiemy, jak bardzo brakuje mu prawdziwego wylizania brzuszka, prawdziwego mleka. Robimy wszystko, ale nic nie zastąpi tego prawdziwego uczucia, naturalnego dotyku… nic nie sprawi, że ten maluszek zapomni o chłodzie chodnika i wyrzuceniu na bruk… Ten mały Kocurek został skrzywdzony już na całe swoje życie. Bo dzieciństwo bez matki i rodzeństwa, pozostawia po sobie wiele śladów… Sytuacja jest też ciężka, musimy wstawać co kilka godzin w nocy, wciąż karmić i masować brzuszek maluszka. Jednak maleństwo w każdej chwili może odejść z tego świata, pomimo naszej opieki. Ma zaledwie dwa tygodnie i ten ciemny scenariusz, po takich przeżyciach i braku matki jest nieunikniony…

Kochani. Maleństwo przeżyło okropne chwile. Rozłąkę, głód, tęsknotę, strach… Utratę wszystkiego, co powinien mieć. Zrobimy wszystko, by kociak przeżył – jest to ciężkie, ale zrobimy to z całym swoim sercem. Dla niego.

Kocurek przeżył. Jest już coraz silniejszy i większy. Mruczuś już rozgląda się nad kochającym opiekunem, który da mu cudowny dom.

Przekaż dowolną darowiznę:





Wesprzyj

Wesprzyj fundacje

Wybierz kwotę darowizny:

Wpłać dowolną kwotę:

Chcesz uzyskać
więcej informacji?

665 403 450